Zagadkowa śmierć!
Córki tragicznie zmarłego pracownika jednego z zakładów w Ozorkowie wciąż nie mogą pogodzić się ze śmiercią ojca. To oczywiste, że nie jest łatwo zaakceptować śmierć bliskiej osoby. W tym przypadku, oprócz żalu jest jeszcze pytanie, jak doszło do tej tragedii. Choć wypadek miał miejsce na początku września 2020 roku, to wyjaśnienia tego dramatu nadal nie ma.
– To najbardziej boli. Zginął nasz ojciec. Przecież ktoś za jego śmierć jest odpowiedzialny – mówią z żalem Paulina B. i Ewelina K.
Trudno nie zgodzić się z taką argumentacją córek. Chcą wiedzieć, jak zginął ich ojciec. Sprawa jest rzeczywiście bardzo poruszająca.
Zenon B. (nazwisko do wiadomości redakcji) przez prawie rok pracował w zakładzie w Ozorkowie (nie podajemy nazwy firmy z uwagi na toczące się postępowanie – przyp. aut.). Tragicznego poranka – jak zwykle – wyjechał z innymi pracownikami do pracy. Obowiązki wykonywał w terenie. Kierowca zakładowego pojazdu zobaczył w lusterku leżącego na drodze pracownika.
– Przyjechała karetka, rozpoczęła się reanimacja. Niestety, taty nie udało się uratować – wraca myślami do tamtych bolesnych chwil pani Paulina.
Co najciekawsze w tej sprawie? Zenon B. miał na ciele ślady wskazujące, że mógł zostać potrącony lub najechany przez samochód. Jednak nikt tego auta nie widział. Kierowca zakładowego pojazdu zarzeka się, że nie potrącił kolegi.
– Podobno monitoring uchwycił jakiś samochód bez rejestracji, który w tym czasie przejeżdżał tą drogą – słyszymy od drugiej z córek Zenona B. – Później w dokumentach nic nie było mowy o tym aucie.
Córki denata mają jedno wyjaśnienie.
– Ojciec został przejechany przez zakładowy samochód – mówią zgodnie.
Jak się dowiedzieliśmy, sekcja zwłok wykazała szereg urazów zewnętrznych i wewnętrznych.
– Tata miał zniekształconą twarz. Tak, jakby ciężki samochód na niego najechał. Poza tym połamane żebra, zmiażdżoną klatkę piersiową i liczne obrażenia wewnętrzne. Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo, które niedawno zostało umorzone. Odwołaliśmy się od decyzji prokuratury. Nie może być tak, że ta sprawa tak się zakończy. Ktoś jest odpowiedzialny za śmierć ojca – mówi pani Ewelina.
O przyczyny zakończenia dochodzenia zapytaliśmy za pośrednictwem wysłanego maila prokuraturę w Zgierzu. Czekamy na odpowiedź.
O dramacie rozmawialiśmy z prezesem firmy w której zatrudniony był Zenon B.
– To dla nas wszystkich bardzo smutna sprawa. Postępowanie dot. tej tragedii prowadziła Państwowa Inspekcja Pracy i zgierska prokuratura. Wyniki tych postępowań są jednoznaczne. Zakład nie jest odpowiedzialny za śmierć tego pracownika. Chciałbym pozostać przy tym krótkim komentarzu – usłyszeliśmy.
Córki Zenona B. zapewniają, że zrobią wszystko, aby padła odpowiedź na pytanie w jakich okolicznościach zginął ich ojciec. Mężczyzna miał 59 lat.
Brak komentarzy
Sorry, the comment form is closed at this time.